Grzegorz Braun, znany ze swoich zdecydowanych poglądów i bezkompromisowego podejścia do prawdy, znów znalazł się na celowniku unijnej cenzury. Tym razem, w trakcie „Uroczystej Ceremonii z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu”, miał czelność przypomnieć o tych, których dziś zabija izraelska armia w Strefie Gazy.
Dwa zdania – tyle wystarczyło, by wyprowadzić go z obrad. „Pomódlmy się za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy” – powiedział w trakcie minuty ciszy. Gdy nikt nie zaprotestował i wciąż trwała cisza, dodał: „Dziękuję bardzo. Dziękuję wszystkim za modlitwę za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy.”
Europejski Kongres Żydowski – organizacja, która nie zna wstydu
Odpowiedź na te słowa przyszła natychmiast. Europejski Kongres Żydowski wytoczył najcięższe działa, oskarżając Brauna o „ohydny przejaw antysemityzmu”. Takie słowa padają z ust organizacji, która milczy, gdy Izrael bombarduje cywilów w Strefie Gazy, niszczy szpitale i szkoły, doprowadza Palestyńczyków do skrajnej nędzy i głodu.
Zamiast debatować nad tym, co rzeczywiście dzieje się w Strefie Gazy, zamiast analizować potworne cierpienie, europejskie elity wolą robić to, co zawsze: cenzurować niewygodne fakty, kneblować prawdę i oskarżać każdego, kto nie zgadza się na ich wersję rzeczywistości.
Kto decyduje, o czym można mówić?
Hipokryzja zachodnich elit jest porażająca. Kiedy Polska upomina się o historyczną prawdę, słyszymy, że mamy „siedzieć cicho”. Kiedy ktoś mówi o współczesnych ofiarach wojny w Palestynie, dostaje łatkę „antysemity”. Ale kiedy Izrael morduje dzieci i kobiety, kogo to obchodzi?
Oto rzeczywistość Unii Europejskiej – liczy się tylko to, co wygodne politycznie. Zbrodnie popełniane przez „sojuszników” są przemilczane, a każdy, kto odważy się mówić inaczej, jest natychmiast cenzurowany.
Czas przerwać milczenie
Braun zrobił to, czego zabrakło europejskim politykom – miał odwagę powiedzieć prawdę, nawet jeśli wiedział, że zapłaci za to wysoką cenę. Dziś staje się symbolem tego, jak Zachód tłamsi debatę publiczną i jak władza w Brukseli zamienia się w totalitarny reżim informacyjny.
Niech to wydarzenie stanie się dla nas wszystkich przebudzeniem. Nie możemy milczeć, kiedy giną niewinni ludzie – niezależnie od ich narodowości czy wyznania. Czas nazwać rzeczy po imieniu: to, co dzieje się w Palestynie, to ludobójstwo.