Jeszcze nie tak dawno Marcin Gortat, były koszykarz NBA, pojawiał się publicznie jako aktywny zwolennik Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Wspierał kampanię kandydata Platformy Obywatelskiej, wpisując się w nurt celebryckiego aktywizmu politycznego po stronie liberalno-lewicowej.
Dziś wiemy, że jego Fundacja MG13 właśnie otrzymała 850 tysięcy złotych z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Resortem tym kieruje Sławomir Nitras – nie kto inny jak… szef sztabu wyborczego Trzaskowskiego z 2020 roku.
„Bezinteresowne” wsparcie? Tylko dla naiwnych
Oficjalnie chodzi o promocję sportu, aktywizację młodzieży i działania społeczne. Ale dla wielu obserwatorów sprawa jest jasna: nagroda za lojalność polityczną. Gdy sportowiec – a dziś celebryta – wspiera właściwego kandydata, może liczyć na odpowiednie „projekty” i dofinansowania.
To model znany z zachodnich demokracji korporacyjnych – celebryta wspiera władzę, władza wspiera celebrytę. Proste? Bardzo. Uczciwe? To już każdy musi ocenić sam.
Milionowe dotacje, a sport dzieci i młodzieży dalej w ruinie
Warto zapytać: czy setki tysięcy złotych z publicznych środków naprawdę trafiają tam, gdzie są najbardziej potrzebne? Czy małe kluby sportowe, szkółki piłkarskie, zapomniane przez system miasteczka i powiaty mogą liczyć na podobne wsparcie?
Czy może trzeba najpierw zapozować z Trzaskowskim i poprzeć Platformę, by liczyć na hojność ministerstwa? Praktyka pokazuje jasno, kto zyskuje na „polityce wsparcia”.
To nie pierwsza taka sytuacja. I nie ostatnia.
Mechanizm jest prosty: popieraj naszych – otrzymasz dotację. Milczałeś lub byłeś po stronie innej Polski? Możesz zapomnieć o wsparciu. Fundacja Gortata to tylko kolejny symbol tej selektywnej hojności, którą obserwujemy od początku kadencji rządu Tuska.
Obywatele mają prawo pytać: czy pieniądze z naszych podatków trafiają do ludzi za działalność społeczną – czy za polityczną lojalność?
Comments are closed