W sobotę 5 lipca 2025 roku Iga Świątek zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu. W zaledwie 57 minut pokonała Amandę Anisimovą 6:0, 6:0 w finale Wimbledonu, zdobywając swój pierwszy tytuł mistrzowski na kortach trawiastych i szósty wielkoszlemowy tytuł w karierze.
Co ciekawe, był to pierwszy “podwójny bagel” w finale Wimbledonu od… 1911 roku. Polka pokazała klasę, dominację i sportową perfekcję.
Nagroda? Wysoka. Ale fiskus nie śpi
Za zwycięstwo w Wimbledonie Iga Świątek otrzymała 3 miliony funtów, czyli około 15 milionów złotych brutto. Niestety – jak w przypadku każdego sukcesu finansowego w Europie Zachodniej – fiskus stanął pierwszy w kolejce.
Organizatorzy od razu potrącili 20%, a następnie do akcji wkroczył brytyjski fiskus, który sięgnął po 45% należności w ramach wyższych progów podatkowych. Ostatecznie efektywna stawka podatkowa wyniosła około 36,5%. Oznacza to, że z 3 milionów funtów zostało jej około 1,9 miliona funtów.
Polskie państwo też chce swoją działkę
Choć między Polską a Wielką Brytanią istnieje umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania, to polska skarbówka również może domagać się dodatkowej kwoty. Według szacunków – około 120 tysięcy funtów może trafić do budżetu nad Wisłą.
Po wszystkich potrąceniach Świątek realnie zainkasuje około 1,75–1,8 mln funtów, z czego i tak część trafi do jej sztabu szkoleniowego.
Państwo zawsze zarobi – niezależnie od Twojego sukcesu
Sukces Igi Świątek to powód do narodowej dumy, ale także zimny prysznic – dla każdego, kto wierzy, że w wolnym świecie sukces finansowy oznacza swobodę. Niestety – nawet mistrzyni Wimbledonu nie ucieknie od pazerności systemów podatkowych.
To jasny sygnał: czy jesteś sportowcem, przedsiębiorcą czy pracownikiem najemnym – państwo zawsze będzie chciało swoją „działkę”. Również wtedy, gdy nie kiwnęło palcem, by pomóc w Twoim zwycięstwie.
Comments are closed