W ostatnich dniach Wołodymyr Zełenski publicznie podziękował Francji, Niemcom i Wielkiej Brytanii za wsparcie. O Polsce – kraju, który od początku wojny poniósł gigantyczne koszty pomocy – nie padło ani jedno słowo.
Polska ofiara bez wdzięczności
Polska udzieliła Ukrainie bezprecedensowej pomocy:
- setki miliardów złotych przeznaczonych na wsparcie humanitarne,
- przyjęcie milionów uchodźców bez jakiejkolwiek weryfikacji,
- wysyłanie sprzętu wojskowego kosztem własnego bezpieczeństwa,
- oddanie mieszkań, zasiłków i miejsc pracy dla cudzoziemców.
A w zamian? Ani jednego „dziękuję”. To nie jest dyplomacja – to jawne lekceważenie.
Skutek polityki uległości
Brak wdzięczności nie jest przypadkiem. To efekt lat polityki „na kolanach”, prowadzonej najpierw przez PiS, a dziś kontynuowanej z jeszcze większą gorliwością przez ekipę Tuska. Jeśli przez lata na wszystko odpowiada się „tak, panie prezydencie”, to nikt nie traktuje cię poważnie – ani jako partnera, ani jako sojusznika.
Polska nie jest krajem drugiej kategorii
Nasz kraj nie powinien być ani zapleczem wojennym, ani miejscem, gdzie kosztem obywateli buduje się przyszłość sąsiadów.
- Zamiast wzmacniać własne siły zbrojne, opróżniano magazyny dla Kijowa.
- Zamiast inwestować w młodych Polaków, finansowano cudze świadczenia i emerytury.
A efekt? Brak szacunku i polityczne upokorzenie.
Czas na twardą dyplomację
Polska musi odbudować swoją podmiotowość:
- wspierać sąsiadów, ale z godnością, a nie jako frajer,
- domagać się szacunku za realne poświęcenia,
- prowadzić politykę w duchu interesu narodowego – bez kompleksów, bez uległości, bez sprzedawania godności.
Pomagaliśmy, ale nie jesteśmy służącymi. Szacunek albo koniec układów.
Komentarze są zamknięte