W Zakładzie Karnym w Czarnem zmarł 33-letni Bartłomiej Miecznikowski, odbywający wyrok 4 lat więzienia za udział w rozboju. Oficjalnie mówi się o „nieumyślnym spowodowaniu śmierci”. Rodzina nie ma jednak wątpliwości – ich zdaniem doszło do pobicie i morderstwa.
Niespójne relacje i nagrania z monitoringu
Dziennikarze Polsat News dotarli do 350 godzin nagrań z więziennych kamer. Wynika z nich, że w celi Miecznikowskiego kilkukrotnie pojawiało się kilkunastu strażników, w tym grupa interwencyjna z tarczą. Po kilku godzinach więzień został wyniesiony na noszach i już nie żył.
Oficjalna wersja mówi o nagłym zatrzymaniu krążenia. Jednak rodzina wskazuje na liczne obrażenia, siniaki i wylewy krwawe, a brat zmarłego opublikował nagranie, na którym słychać dramatyczne wołanie: „pomocy, zabijecie mnie”.
Rodzina oskarża służbę więzienną
Matka Bartłomieja, Katarzyna Miecznikowska, mówi wprost:
„Mój syn został zakatowany w Zakładzie Karnym w Czarnem. Chcę, by cała Polska się o tym dowiedziała”.
Brat zmarłego dodaje, że funkcjonariusze przez 25 minut okładali więźnia, a strażnicy grozili innym osadzonym, że jeśli będą mówić – „wyjadą w czarnym worku”.
Dwie sekcje i nowe wątpliwości
Przeprowadzono dwie sekcje zwłok – jedną zleconą przez prokuraturę, drugą prywatnie przez rodzinę. Obie wykazały niejednoznaczne wyniki: oficjalnie mówi się o „ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej”, ale liczne obrażenia pozostają bez wyjaśnienia.
Nagranie Stonogi i kompromitacja systemu
Zbigniew Stonoga opublikował nagranie, na którym strażnik Michał B. miał przyznać:
„Obiłem mu wątrobę, brzuch miał siny. My wiemy, co możemy robić”.
Sam strażnik zaprzecza, lecz monitoring pokazuje, że był obecny w miejscu śmierci Miecznikowskiego.
Pytania o odpowiedzialność
Czy polski system penitencjarny tuszuje brutalne praktyki służby więziennej? Dlaczego prokuratura prowadzi sprawę jedynie pod kątem „nieumyślnego spowodowania śmierci”, skoro są świadkowie i dowody wskazujące na przemoc?
Rodzina zmarłego domaga się sprawiedliwości, a opinia publiczna coraz głośniej pyta: czy w Polsce można jeszcze umrzeć w więzieniu „przypadkiem”, mając ciało pokryte siniakami?
Komentarze są zamknięte