Janusz Korwin-Mikke — człowiek legenda, twórca polskiego ruchu wolnościowego, którego nikt nie był w stanie uciszyć — wraca z nową partią: “KonFed” To właśnie on był jednym z ojców — założycieli Konfederacji, gdy startowała jako „Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy”.
Dziś, gdy panowie Mentzen i Bosak sprzedali ideały dla stołków i medialnego „lukru”, Korwin przypomina, kto naprawdę stał za powstaniem tej formacji. I jasno mówi: nie oddałem nazwiska i idei po to, by ktoś zrobił z tego przybudówkę systemu.
Ataki ze strony byłych kolegów
Poseł Przemysław Wipler już rzuca oskarżenia o „podszywanie się”. Ale to przecież absurd! To nie Korwin podszywa się pod Konfederację – to dzisiejsza Konfederacja podszywa się pod tradycję wolnościową, zdradzając ją w praktyce.
Korwin ma prawo moralne i historyczne do tej nazwy. To jego nazwisko, jego dorobek, jego lata pracy budowały to środowisko, które dziś próbuje odciąć się od własnych korzeni.
Prawdziwa prawica kontra system
Janusz Korwin-Mikke nigdy nie zdradził swoich poglądów. Całe życie walczy z socjalizmem, rozdawnictwem, Unią Europejską i polityczną poprawnością. To dzięki niemu tysiące młodych Polaków zrozumiało, że wolność to nie zasiłek, a odpowiedzialność i ciężka praca.
Dziś, gdy Polska jest dryfującym okrętem między PiS-owskim etatyzmem a lewacką inżynierią społeczną Tuska, powrót Korwina to iskra nadziei. On zawsze mówi prawdę, nawet jeśli nie wszystkim się ona podoba.
Szansa na odrodzenie idei
Nowa partia ma szansę przypomnieć Polakom, że istnieje coś poza układem POPiS. To powrót do prawdziwej wolności, do realnej prawicy, a nie do udawania konserwatystów przed kamerami TVN-u.
Janusz Korwin-Mikke zasługuje na nasze poparcie. Bo jeśli nawet jego przeciwnicy przyznają, że jest „kontrowersyjny”, to właśnie oznacza, że nie dał się kupić, nie dał się złamać, nie dał się wciągnąć w układy.
Komentarze są zamknięte