Wypowiedzi Adama Michnika, jakie padły po przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, to polityczna groteska, która dla wielu Polaków brzmi jak ponury żart. Uczestnik Okrągłego Stołu, współtwórca „grubej kreski” i symbol postkomunistycznego kompromisu, dziś mówi o zagrożeniu dla demokracji i potrzebie budowania… międzynarodówki na czele z Trzaskowskim.
Brat – stalinowski sędzia, on – autorytet III RP?
Nie sposób nie przypomnieć, że bratem Adama Michnika był Stefan Michnik, stalinowski sędzia odpowiedzialny za wyroki śmierci na żołnierzach Armii Krajowej. I choć sam Adam Michnik próbował przez lata dystansować się od tych zbrodni, jego rola w politycznym uwiarygadnianiu PRL-owskich elit po 1989 roku jest niepodważalna.
Dziś Michnik ustawia się w roli moralnego autorytetu, chociaż dla tysięcy rodzin ofiar komunizmu jego nazwisko to symbol zdrady narodowej elity.
Trzaskowski jako przywódca międzynarodówki?
Michnik zaproponował, by Rafał Trzaskowski stanął na czele nowej lewicowej międzynarodówki. Czyli co? Prezydent Warszawy, który nie potrafił odpowiedzieć na pytania o polską suwerenność, miałby zostać liderem europejskiej rewolucji ideologicznej? Tylko w oczach skompromitowanych salonów III RP to ma jakikolwiek sens.
Czas zakończyć polityczne złudzenia Okrągłego Stołu
Wypowiedzi Michnika są najlepszym dowodem na to, że czas ostatecznie rozliczyć dziedzictwo Magdalenki i Okrągłego Stołu. Polacy mają dość fałszywych proroków, którzy przez dekady kreowali się na „obrońców demokracji”, a w rzeczywistości stali na straży interesów postkomunistycznych elit.
Trzaskowski przegrał, bo nie był wiarygodny
Porażka Rafała Trzaskowskiego to efekt braku autentyczności i oderwania od realnych problemów Polaków. Poparcie takich postaci jak Adam Michnik tylko pogłębiło jego wizerunek jako kandydata salonów i mediów, a nie ludzi pracy, rolników czy rodzin z małych miast.
Comments are closed