Od kilku lat we Francji powraca temat tzw. „afery Jean-Michela”. Według teorii spiskowej Brigitte Macron – Pierwsza Dama Francji – miała urodzić się jako mężczyzna pod imieniem Jean-Michel Trogneux i dopiero później dokonać zmiany płci. Choć sprawa wielokrotnie była przedmiotem postępowań sądowych, a prezydent Emmanuel Macron publicznie kpił z tych pogłosek, plotka wciąż krąży i co pewien czas odżywa.
Tło sprawy
Brigitte Macron (z domu Trogneux), urodzona 13 kwietnia 1953 roku w Amiens, pochodzi z rodziny producentów czekolady. Pracowała jako nauczycielka języka francuskiego i łaciny w katolickim liceum jezuitów. To tam poznała młodego Emmanuela Macrona – ich relacja rozpoczęła się w latach 90., gdy obecny prezydent Francji był jeszcze nastolatkiem.
„Afera Jean-Michela” rozpoczęła się w 2021 roku, kiedy niezależna dziennikarka Natacha Rey opublikowała w sieci informacje, że Brigitte Macron jest w rzeczywistości osobą transpłciową, urodzoną jako jej brat Jean-Michel. Do teorii przyłączyły się inne środowiska, a internet zaczął żyć własnym życiem.
Procesy i wyroki
Sprawa znalazła finał w sądach.
- Wrzesień 2024 – Sąd Karny w Paryżu skazał jedną z dziennikarek za zniesławienie Brigitte Macron.
- Lipiec 2025 – Sąd Apelacyjny uniewinnił jednak Amandine Roy i Natachę Rey, powołując się na „działanie w dobrej wierze”. Orzeczono, że 18 fragmentów nagrań krytykowanych przez prawników Pierwszej Damy nie stanowiło zniesławienia.
To uniewinnienie spowodowało, że temat ponownie wrócił do debaty publicznej.
Macron kontra plotki
Sam Emmanuel Macron, pytany o sprawę 21 sierpnia 2025 roku w wywiadzie dla Paris Match, ironicznie skomentował doniesienia, co – jak zauważają komentatorzy – zamiast uciszyć plotki, ponownie je rozbudziło.
Politolog Guillaume Bernard stwierdził nawet, że dla dobra Francji Brigitte Macron powinna „poświęcić swoje ego i udowodnić swoją genetyczną kobiecość”. To wypowiedź, która dodatkowo dolała oliwy do ognia.
Dlaczego ta historia wciąż żyje?
W opinii wielu obserwatorów nie chodzi już o fakty, ale o polityczny symbol. Afera uderza w wizerunek Francji i autorytet prezydenta Macrona, stając się bronią w rękach jego przeciwników. W świecie, gdzie coraz mniej osób wierzy instytucjom i mediom głównego nurtu, nawet najbardziej absurdalne teorie znajdują podatny grunt.
Komentarze są zamknięte