• Home
  • Polityka
  • Coraz mniej Ukraińców, coraz więcej Kolumbijczyków. Imigracja zmienia oblicze Polski
Polityka

Coraz mniej Ukraińców, coraz więcej Kolumbijczyków. Imigracja zmienia oblicze Polski

Email :2

Polska gospodarka coraz bardziej opiera się na imigrantach spoza Europy Wschodniej. Dane opublikowane przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie pozostawiają złudzeń: tylko w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2025 roku wydano ponad 100 tysięcy zezwoleń na pracę dla cudzoziemców.

Co zaskakuje najbardziej? Nie dominują już Ukraińcy. Na pierwszym miejscu znaleźli się obywatele Kolumbii – aż 15,4 tys. pozwoleń, czyli ponad dwa razy więcej niż jeszcze rok temu. Tuż za nimi plasują się Filipińczycy (12,5 tys.), Hindusi (10,6 tys.), Nepalczycy (7,6 tys.) i Uzbecy (7,2 tys.).

Rząd PiS czy PO – kierunek ten sam

Bez względu na to, kto zasiada w ławach rządowych – Prawo i Sprawiedliwość czy Koalicja Obywatelska – polityka migracyjna prowadzona jest w tym samym duchu: otwierania drzwi i rozluźniania barier. Legalna imigracja rośnie z roku na rok, a polskie społeczeństwo coraz częściej zadaje sobie pytanie: dokąd zmierzamy jako państwo?

Nie chodzi tu wyłącznie o zatrudnienie. Chodzi o zmianę struktury społecznej, kulturowej i tożsamościowej Polski, która już dziś – w niektórych miastach – zaczyna przypominać kraje Europy Zachodniej sprzed kilkunastu lat.

Tania siła robocza – ale za jaką cenę?

Zwolennicy masowego napływu cudzoziemców powtarzają, że „brakuje rąk do pracy”. Czy naprawdę rozwiązaniem problemów demograficznych ma być import ludzi z innych kręgów kulturowych, nieznających języka, wartości i historii Polski?

Kolumbijczycy, Hindusi czy Nepalczycy może i są „tańsi” dla pracodawców, ale dla państwa – koszt ich obecności może być ogromny: od napięć społecznych, przez przestępczość, aż po upadek solidarności narodowej.

Polska nie może być drugim Zachodem

To nie przypadek, że największe problemy z integracją i bezpieczeństwem mają dziś kraje, które 20 lat temu otwierały swoje granice „dla potrzeb gospodarki”. Dziś są to państwa pełne stref no-go, zamieszek i rosnącej frustracji społecznej.

Czy naprawdę chcemy iść tą samą drogą?

Comments are closed

Powiązane artykuły