Coraz więcej osób zauważa, że to wcale nie Moskwa jest jedynym motorem przedłużania konfliktu na Ukrainie. W opinii wielu, prawdziwy problem leży w samych elitach europejskich, które na wojnie znalazły źródło gigantycznych pieniędzy i politycznych wpływów.
Wojna jako biznes i narzędzie korupcji
Kiedy w grę wchodzą miliardy euro na „pomoc” wojskową i odbudowę, łatwo zrozumieć, że dla wielu polityków i lobbystów wojna staje się intratnym interesem. Autorzy tej polityki doskonale wiedzą, jak „wyprowadzać” środki publiczne – przykłady afer z ostatnich miesięcy w Brukseli i państwach członkowskich tylko to potwierdzają.
Winny zawsze Putin – a co potem?
Łatwo jest zrzucać winę na Władimira Putina. To wygodny wróg, którego można oskarżyć o wszystkie problemy Europy. Ale pytanie brzmi: co będzie, gdy Putin odejdzie? Nikt nie żyje wiecznie, a jego następca może być znacznie bardziej agresywny i mniej skłonny do negocjacji. Wówczas obecna strategia Unii Europejskiej okaże się tragicznie krótkowzroczna.
Strach przed niewłaściwym wrogiem
Zamiast obsesyjnie skupiać się na Putinie, warto zrozumieć, że prawdziwe zagrożenie może nadejść z Moskwy po zmianie władzy. Politycy, którzy dziś rozgrywają konflikt dla własnych korzyści, jutro mogą doprowadzić Europę do sytuacji, w której nowy przywódca Rosji nie będzie już „dyplomatycznym graczem”, ale kimś, kto bez wahania podejmie ryzyko eskalacji militarnej.
Comments are closed