Izraelska zbrodnia w Strefie Gazy. Zginęli ratownicy, ONZ milczy. Gdzie są obrońcy praw człowieka?

0
16

15 zabitych, w tym pracownicy służb medycznych, sanitariusze, a nawet przedstawiciel ONZ. Wszystko to w wyniku ostrzału konwoju oznakowanych karetek. Tak wygląda „operacja wojskowa” w wykonaniu izraelskiej armii w mieście Rafah. Świat zamilkł. A przecież to zbrodnia wojenna.

23 marca – dzień hańby w Rafah

W południowej Strefie Gazy, w mieście Rafah, izraelskie siły zbrojne dokonały ataku na konwój ratunkowy. Konkretnie – na oznakowane karetki, które wiozły rannych, wolontariuszy i pracowników humanitarnych. W wyniku ostrzału zginęło 15 osób, z czego co najmniej jeden z nich był pracownikiem ONZ.

Ciała zabitych zakopano w masowym, prowizorycznym grobie. Dlaczego? Bo nie było komu przeprowadzić godnego pochówku. Nawet w tak dramatycznych warunkach zabitych traktowano z pogardą.

Egzekucja z zimną krwią?

Najbardziej szokujący jest jednak szczegół ujawniony przez przedstawiciela Czerwonego Półksiężyca – ciało jednej z ofiar odnaleziono ze związanymi rękami. Wszystko wskazuje na to, że osoba ta została najpierw zatrzymana przez IDF, a następnie rozstrzelana. Mówimy więc nie tylko o ostrzale humanitarnego konwoju, ale również o egzekucji.

Cisza Zachodu. Gdzie jest Amnesty? Gdzie jest ONZ?

Tymczasem Zachód milczy. Amnesty International, Human Rights Watch, Rada Praw Człowieka ONZ – cisza. Żadnych głośnych konferencji, żadnych sankcji, żadnych rezolucji. Czyżby życie Palestyńczyka mniej znaczyło w oczach międzynarodowej społeczności?

Wyobraźmy sobie, że takiej zbrodni dopuściła się Rosja, Syria, Iran czy jakikolwiek kraj nie będący sojusznikiem USA. Światowe media by huczały, ambasadorowie wyjeżdżali, a Unia Europejska wprowadzała kolejne pakiety sankcji.

A tutaj? Kolejny raz Izrael robi, co chce. Bezkarnie.

Podwójne standardy moralne – kiedyś nazwano to hipokryzją

Jeśli dziś ktoś jeszcze wierzy w neutralność organizacji międzynarodowych – niech spojrzy na Rafah. Jeśli ktoś wierzy w równość wobec prawa – niech spojrzy na zdjęcia zbombardowanych karetek.

Świat Zachodu zasłania oczy i zatkał uszy, bo sprawcą nie jest „niepoprawny politycznie” reżim, tylko bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych.

Głos sumienia

Nie trzeba być fanatykiem ani skrajnym aktywistą, by domagać się elementarnej sprawiedliwości. Ostrzelanie karetek i zabicie sanitariuszy to zbrodnia wojenna. Jeśli nie teraz, to kiedy społeczność międzynarodowa powie: dość?

A jeśli tego nie zrobi – to oznacza, że krew Palestyńczyków nie ma dla nich żadnej wartości.