Do kolejnego niepokojącego zdarzenia doszło w Gdyni 25 lipca 2025 r. – tuż przed północą. Jak potwierdza Pomorska Policja, 30-letni obywatel Kenii zaatakował polską kobietę na ulicy. Mężczyzna miał krzyczeć w niezrozumiałym języku, po czym uderzyć ją w ramię, powodując upadek. Choć sytuacja ewidentnie stanowi fizyczny atak na kobietę, policja z niezrozumiałych powodów zaczęła komunikat od zaprzeczenia, że był to atak „na tle seksualnym” – mimo że nikt tego oficjalnie nie potwierdził przed ich oświadczeniem.
Napastnik zidentyfikowany – ale ścigany nie będzie
Zgodnie z art. 217 §1 Kodeksu karnego, który mówi o naruszeniu nietykalności cielesnej, czyn ścigany jest z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że kobieta – ofiara napaści – musi sama wytoczyć proces sprawcy.
Policja potwierdza, że poszkodowana nie odniosła poważnych obrażeń i nie wymagała pomocy medycznej, ale czy naprawdę o to tu chodzi? Czy musimy czekać na tragedię, by uznać incydent za „poważny”?
Czy mamy do czynienia z nową normą?
To kolejny przypadek, w którym cudzoziemiec, przebywający legalnie w Polsce, dopuszcza się jawnej agresji wobec Polaków. Mimo to reakcje służb są delikatne, wyważone, a wręcz bagatelizujące.
W komunikacie podkreślono, że incydent nie miał charakteru seksualnego, jakby to miało zamknąć sprawę. Tymczasem fakty pozostają takie: mężczyzna bez powodu zaatakował przypadkową kobietę w miejscu publicznym. Gdyby sprawcą był Polak – sprawa wyglądałaby inaczej?
Strach, autocenzura i poprawność polityczna
Trudno oprzeć się wrażeniu, że policja i media publiczne boją się mówić wprost o przestępczości wśród cudzoziemców, zwłaszcza jeśli są to obywatele krajów afrykańskich czy Bliskiego Wschodu.
Zamiast troszczyć się o bezpieczeństwo obywateli, władze skupiają się na kontrolowaniu narracji, tłumacząc każdy incydent jako „nieporozumienie” lub „naruszenie nietykalności”.
Polki muszą być bezpieczne na polskich ulicach
Polska jest krajem gościnnym, ale goście muszą przestrzegać naszych zasad i ponosić konsekwencje, gdy je łamią. Nie może być tak, że Polka jest atakowana na ulicy, a system odpowiada milczeniem i przerzuceniem odpowiedzialności na ofiarę.
Jeśli organy ścigania nie potrafią lub nie chcą reagować, obowiązek ochrony Polek i Polaków przejmą społeczeństwa obywatelskie i media niezależne.
Comments are closed