Wicepremier Krzysztof Gawkowski, reprezentujący Nową Lewicę, znów dostarczył tematów do dyskusji. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu ZET, odnosząc się do kandydatury Magdaleny Biejat, użył zwrotu, który wywołał burzę. „Trzeba mieć trochę jaj, żeby zostać prezydentem” – powiedział, a gdy prowadzący zapytał, czy pozostali kandydaci ich nie mają, Gawkowski dodał: „Nie wiem, ale Magda Biejat ma je na pewno”.
Trudno o bardziej jaskrawy przykład lewicowego zamętu ideologicznego. Jeszcze niedawno ci sami politycy wmawiali nam, że płeć to konstrukt społeczny, że kobiety i mężczyźni nie różnią się od siebie, a teraz okazuje się, że bycie „kobietą z jajami” to komplement? Jak to się ma do narracji o równouprawnieniu i niebinarności?
Kiedy lewica zapętla się w swojej własnej propagandzie
Wypowiedź Gawkowskiego pokazuje, jak bardzo lewica miota się we własnej retoryce. Z jednej strony walczą z tradycyjnym pojmowaniem płci i odrzucają biologiczne różnice, ale z drugiej nie mogą się powstrzymać przed nawiązywaniem do cech uznawanych za męskie.
Jeśli uznajemy, że „trzeba mieć jaja”, by zostać prezydentem, to czy lewica przypadkiem nie zdradza, że jednak ceni sobie pewne „męskie” cechy, które jeszcze wczoraj uznawała za toksyczne? Widzimy tu klasyczny przykład hipokryzji – gdy potrzeba, sięgają po tradycyjne metafory, ale na co dzień atakują tych, którzy faktycznie je reprezentują.
Leszek Miller nie zawiódł. Trafna riposta byłego premiera
Na kontrowersyjne słowa Gawkowskiego szybko zareagował były premier Leszek Miller, który skwitował całą sytuację jednym zdaniem:
„Panie premierze, kobieta z jajami? Mnie się jednak bardziej podobają kobiety bez penisa.”
Trzeba przyznać, że Miller nie przebierał w słowach, ale jednocześnie celnie wypunktował absurdalność tej dyskusji. Lewica uwielbia bawić się pojęciami, redefiniować rzeczywistość i podważać fundamentalne prawdy, ale w końcu sama wpada w pułapkę swojego własnego bełkotu.
Nowa Lewica i ich walka z logiką
To nie pierwszy raz, gdy Nowa Lewica pokazuje, że rozmija się z rzeczywistością. Próbują nas przekonać, że nie ma już kobiet i mężczyzn, że możemy dowolnie wybierać swoją tożsamość, ale jednocześnie sami przyznają, że „jaja” to symbol siły i decyzyjności.
Być może warto, by politycy tacy jak Gawkowski przemyśleli swoje wypowiedzi, zanim ponownie wpadną w kolejną ideologiczną sprzeczność. Można przecież chwalić kandydatkę za jej kompetencje, nie uciekając się do wątpliwych metafor rodem z szatni.
Podsumowanie
Cała sytuacja pokazuje jedno: lewica uwielbia igrać ze słowami i naginać rzeczywistość do swoich potrzeb. Ale gdy tylko ktoś wskaże na ich nielogiczność – jak zrobił to Leszek Miller – nagle zaczynają się tłumaczenia i próby wyjaśnienia, co autor miał na myśli.
Tylko czy Polacy naprawdę potrzebują polityków, którzy nie potrafią się jasno wypowiedzieć? Może czas postawić na liderów, którzy zamiast żonglować ideologicznymi frazesami, mają realny plan na przyszłość Polski?