Polska policja stoi w obliczu poważnego kryzysu kadrowego, który ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo obywateli. Gangi cudzoziemców rosną w siłę, a liczba funkcjonariuszy na służbie jest dramatycznie niewystarczająca. Policjanci nie są w stanie efektywnie przeciwdziałać przestępczości, co skłoniło funkcjonariuszy do ogłoszenia ogólnopolskiego protestu. Jak zauważa sierż. szt. Jacek Łukasik, szef policyjnej Solidarności z Nowego Sącza, sytuacja jest krytyczna.
Kryzys kadrowy w policji
Sierż. szt. Jacek Łukasik zwraca uwagę, że w wielu polskich miastach liczba dostępnych patroli jest skrajnie niewystarczająca. W niektórych rejonach, zamiast potrzebnych czterech lub pięciu patroli, policja może wystawić zaledwie jeden. To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, szczególnie w obliczu rosnącej przestępczości.
„To upadek, służba leży na łopatkach i przeciwko temu protestujemy” – mówi Łukasik, wskazując na coraz gorszą sytuację kadrową w polskiej policji. Obecny protest ma na celu zwrócenie uwagi na te problemy oraz zmotywowanie władz do inwestowania w siły porządkowe, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.
Rosnąca przestępczość i zagrożenie ze strony gangów
Według Łukasika, największym zagrożeniem są obecnie gangi cudzoziemców, które coraz śmielej działają w dużych miastach. Zorganizowane grupy przestępcze walczą o wpływy, co może doprowadzić do eskalacji przemocy na ulicach.
„Przestępczość naprawdę rośnie. Zwłaszcza rozbestwiły się grupy przestępcze złożone z obcokrajowców, co widać już w dużych miastach” – alarmuje Łukasik. Jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie kroki, Polska może stanąć w obliczu poważnej wojny gangów, ostrzega.
Policja protestuje: strajk włoski i brak wystawiania mandatów
W odpowiedzi na dramatyczną sytuację kadrową oraz brak wsparcia ze strony rządu, policjanci w całym kraju przystąpili do protestu. Część z nich przestała wystawiać mandaty za drobne przewinienia, stosując „karanie przez pouczenia”. Jest to element akcji związku policjantów NSZZ „Solidarność”, mający na celu zwrócenie uwagi na problemy w strukturach służby.
Protestujący policjanci stosują również metodę strajku włoskiego, czyli celowe spowalnianie wykonywanych zadań pod pretekstem większej skrupulatności. Ponadto, funkcjonariusze zdecydowali się nie używać prywatnych telefonów do celów służbowych, co oznacza, że nie odpowiadają na alarmowe wezwania SMS-em od swoich przełożonych.
Statystyki zamiast realnych działań
Jednym z głównych zarzutów funkcjonariuszy jest to, że obecnie służbą policyjną zarządza się głównie na podstawie statystyk. Władze skupiają się na tym, aby liczba wystawionych mandatów i interwencji była zgodna z normami, zamiast na realnym zapobieganiu przestępczości i niesieniu pomocy obywatelom.
„Teraz już tylko zarządza się statystykami, aby rubryki o liczbie wystawionych mandatów i liczbie podjętych interwencji świeciły się na zielono” – mówi Łukasik. To nie tylko osłabia morale funkcjonariuszy, ale także wpływa na ich zdolność do skutecznego działania.
Co dalej z polską policją?
Według szacunków sierż. Łukasika, do protestu mogło przystąpić około 10 tysięcy funkcjonariuszy w całej Polsce. Chociaż protesty trwają, a sytuacja jest napięta, wciąż brakuje realnych działań ze strony władz, które mogłyby rozwiązać problem kadrowy i zapewnić odpowiednie wsparcie dla służby.
Bez zwiększenia nakładów na policję oraz poprawy warunków pracy funkcjonariuszy, Polska może stanąć w obliczu poważnych problemów związanych z rosnącą przestępczością i zagrożeniem ze strony zorganizowanych grup przestępczych.