365 dni jest już dostępny w serwisie Netflix. Skoro bije rekordy popularności na zagranicznych serwisach, pomyślałam, że warto o nim napisać kilka słów. Może ktoś z Was zdecyduje się obejrzeć.
Zaczynajmy!
Film ten został nakręcony na podstawie powieści Blanki Lipińskiej o tym samym tytule. Ktoś z Was czytał? Ja planuję w wakacje. Sądzi się, że jest to polska odpowiedź na amerykańską trylogię o Greyu. Czy na pewno? Co o tym sądzicie?
Historia jest dosyć ciekawa. Massimo to młody i przystojny szef sycylijskiej rodziny mafijnej, który przejmuje stery po zmarłym ojcu.
Laura Biel to polka, jest dyrektorką sprzedaży w hotelu. Podejmuje ostatnią próbę ratowania swojego związku. Razem z narzeczonym i przyjaciółmi leci na Sycylię. Laura nie spodziewa się, że na jej drodze stanie Massimo, który porwie ją i da 365 dni na… pokochanie go.
Główna bohaterka to ładna dziewczyna z sąsiedztwa. Natomiast Massimo to zabójczo przystojny włoski kochanek. Do tego silny, władczy i opiekuńczy. Brzmi jak spełnienie marzeń wielu kobiet! Jak każdy mężczyzna ma też wady, a mianowicie jest uzależniony od seksu. Więc w filmie jest go dużo, pokazywanego w sposób bardzo bezpośredni – podobno tak jest w książce.
Tylu scen seksu nie widziałam w żadnym polskim filmie. Reżyserka zaszalała!
Włoch Michele Morrone to idealnie dobrany aktor, lepszego nie można było znaleźć! I jeszcze śpiewa… Słuchaliście jego piosenek? W filmie występuje rozmach. Akcja toczy się w kilku miejscach między innymi Sycylii, San Francisco, Rzymie i Warszawie. Plenery i scenografia robią ogromne wrażenie.
Magdalena Lamparska grająca przyjaciółkę Laury. Zdecydowanie kradnie show, gdy tylko się pojawia. Szalona, wygadana, pewna siebie i dowcipna.
Humor jest bardzo ciekawy. Trzeba docenić, że twórcy postarali się, żeby film nie był za poważny. Jest widoczny szczególnie w momentach dialogów między głównymi bohaterami. Najbardziej zapadł mi w pamięć tekst Laury, a mianowicie „Jak mnie tylko rozwiążesz makaroniarzu jebany, to zrobię Ci taką jazdę”. Ten tekst wygrywa wszystko! A Wy macie swoje ulubione teksty?
W sumie, jak na polski film erotyczny został dobrze zrobiony, nie zawodzi. Podobał mi się bardziej niż Grey. Dlaczego? Otóż wydaje mi się, że humor był na o wiele wyższym poziomie, świetnie się patrzyło na głupawe zagrywki Laury i każdą odpowiedź Massima na jej docinki. Grey był za poważny, ale nie mówię, że mi się nie podobał, uprzedzam. Jednak to historia Massimo Torricelli była o wiele ciekawsza niż Christiana Grey’a.
Ja jestem strasznie ciekawa kolejnej części, jeszcze po takim zakończeniu. Macie jakieś teorie? Jak myślicie, co się wtedy wydarzyło? I najważniejsze – co zrobi Massimo? Dajcie znać w komentarzach!
Sądzę, że jest to bardzo ciekawy film, który warto obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie na jego temat. Jeśli się zdecydujecie, to zapewniam, że na pewno świetnie będziecie się bawić. Śmiechom nie będzie końca!
Recenzja autorstwa: Justyny Grońskiej
Instagram: https://www.instagram.com/zaczytana_jusiaa/profilecard/?igsh=MXY3MG9reHV5cG4ycA==