• Home
  • Polityka
  • Poseł Konfederacji Korony Polskiej przerwał zmowę milczenia
Polityka

Poseł Konfederacji Korony Polskiej przerwał zmowę milczenia

Email :14

W polskim parlamencie coraz trudniej mówić rzeczy niewygodne dla rządzących. Przekonał się o tym poseł Roman Fritz z Konfederacji Korony Polskiej, który podczas swojego wystąpienia w Sejmie poruszył temat prześladowań lekarzy – tych, którzy mieli odwagę myśleć samodzielnie w czasie pandemii. Gdy tylko zaczął wymieniać nazwiska oraz opisywać konkretne przypadki, prowadząca obrady wicemarszałek Dorota Niedziela z Platformy Obywatelskiej… wyłączyła mu mikrofon.

Tego typu zachowanie budzi jednoznaczne skojarzenia – nie z demokracją, ale z PRL-owskimi praktykami kneblowania ust niewygodnym mówcom.

Lekarze niezależni? Dla systemu to zagrożenie

Fritz relacjonował posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Życia i Zdrowia Polaków, którego tematem byli lekarze prześladowani przez środowiska medyczne za odważne i nieszablonowe podejście do medycyny – szczególnie w kontekście pandemii COVID-19. Wspomniano nazwiska znanych lekarzy: dr Zbigniew Martyka, dr Dorota Sienkiewicz, dr Anna Martynowska – ludzi, którzy zamiast milczeć i przyklaskiwać absurdalnym decyzjom, mówili prawdę.

To nie byli „szarlatani” ani „foliarze”, ale doświadczeni specjaliści, którzy odważyli się zadawać pytania. I za to zostali napiętnowani przez system.

Przykład z Bródnowskiego – dramat, który woła o odpowiedzialność

Poseł Fritz przytoczył też dramatyczną historię z ostatnich dni – śmierć 34-letniego Dominika w warszawskim Szpitalu Bródnowskim, gdzie – jak twierdził – zaniechano zastosowania procedur mogących uratować życie. Wspomniał również o prof. Janie Talarze, uznanym lekarzu specjalizującym się w wybudzaniu pacjentów ze śpiączek, który od lat jest marginalizowany przez tzw. izby lekarskie – nie za błędy, ale za poglądy.

Gdy padają niewygodne słowa – cenzura

Wystąpienie Fritza przerwano dokładnie w momencie, gdy zaczął mówić o „sądach kapturowych”, w których kardiologa sądzą… pediatra, psychiatra i okulista. Wicemarszałek Niedziela najpierw go upominała, a potem – bez dalszych wyjaśnień – odebrała głos. Czy tak ma wyglądać pluralizm w polskim Sejmie?

Kto decyduje, o czym można mówić z sejmowej mównicy, a co uznaje się za „niewygodne”? Dlaczego – w demokratycznym państwie – wolno w Sejmie wychwalać radykalne ideologie, ale nie można bronić niezależnych lekarzy?

Domagamy się wolności słowa – także w Sejmie

To nie jest już tylko spór o pandemię, szczepienia czy lekarzy. To fundamentalna kwestia wolności słowa i poszanowania mandatu posła, który ma prawo – i obowiązek – mówić o problemach obywateli. Gdy rządzący (niezależnie, czy z PO, czy z PiS) zaczynają wybiórczo wyłączać mikrofony, kończy się demokracja, a zaczyna system, w którym władza decyduje, kto może mówić, a kto ma milczeć.


Comments are closed

Powiązane artykuły