Z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynika jasno – rekonstrukcja rządu nie zmieniła opinii obywateli. Aż 78,2% respondentów przyznało, że żadne roszady personalne nie wpłynęły na ich ocenę rządu Donalda Tuska. Tylko nieliczni zmienili zdanie – niemal po równo na lepsze i na gorsze, co w praktyce oznacza polityczny remis.

Dudek: Potrzebna jest dymisja Tuska

Znany politolog prof. Antoni Dudek komentuje sprawę krótko i dosadnie: „Herbata od mieszania nie staje się słodsza”. Jego zdaniem tylko odejście premiera Donalda Tuska mogłoby realnie wpłynąć na poprawę nastrojów społecznych. I choć niektórzy członkowie rządu zostali formalnie przesunięci lub zdegradowani, to ich wpływy pozostały praktycznie niezmienione.

Koalicjanci sami drwią z rekonstrukcji

Wyjątkowo wymowny był występ Katarzyny Kotuli w Polsat News. Była ministra przyznała, że wciąż urzęduje w tym samym gabinecie, z tym samym zespołem, jedyna różnica to brak zaproszeń na wtorkowe posiedzenia rządu. Gdy prowadzący określił zmiany jako „bezobjawowe”, polityczka uśmiechnęła się i przyznała: „Po części tak, po części nie”.

Zmiany pozorne, wpływy te same

Zmiana Adama Bodnara na Waldemara Żurka ma być zapowiedzią otwartego starcia z prezydentem Andrzejem Dudą, a promocja Radosława Sikorskiego na wicepremiera to sugestia sukcesji w razie dymisji Tuska. Jednak, jak podkreśla prof. Dudek, jeśli sondaże do jesieni się nie poprawią, nawet wymiana lidera może okazać się spóźniona.

Koalicja traci zaufanie

Co istotne, nawet ponad połowa wyborców KO i Rafała Trzaskowskiego nie widzi żadnej wartości w rekonstrukcji, co może świadczyć o początku poważniejszego odpływu elektoratu centrolewicowego. W połączeniu z rosnącym poparciem dla Konfederacji i środowisk antysystemowych – obóz władzy ma realny powód do niepokoju.