Po nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym PiS szuka większości dla ustawy wiatrakowej, która zmniejszy odległość elektrowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych do zaledwie 500 metrów.
Do tej pory odległość ta była określana 10-krotnością wysokości obiektu (tzw. zasada 10H). Ustawa ta jest jednym z kamieni milowych na drodze do pieniędzy KPO.
Wyliczenia ekspertów wskazują, że do energii wiatrowej w naszej szerokości geograficznej trzeba dopłacać.
Zestawiając dane pod kątem wydajności – potrzeba co najmniej 1000 wiatraków, by zastąpić jedną konwencjonalną elektrownię węglową, a jeden wiatrak zużywa przy tym tyle materiału budowlanego, co 23 domy. Turbiny wiatrowe emitują hałas i szkodliwe infradźwięki. Te czynniki niosą wywołują zakłócenia snu i wiele innych objawów chorobowych u osób mieszkających w pobliżu wiatraków.
O tym, że farmy wiatrowe mogą być szkodliwe dla zdrowia ostrzegał już kilka lat Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. Instytut zalecił 2 kilometry jako minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań (czyli nawet więcej niż obecna zasada 10H).
Żródło: medonet.pl