Kiedyś mówił „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”. Dziś zastanawia się, czy nie zapalić świec chanukowych – z obawy przed „kolegami z Ameryki”. Przywileje dla Ukraińców przedłużone, a polskie rodziny wciąż dźwigają ciężar cudzych interesów.
Mieliśmy mieć prezydenta, który stanie po stronie narodu, prawdy i tożsamości. Który będzie bronił polskich wartości, a nie ulegał presji mniejszościowych środowisk, ambasad i lobby. Tymczasem widzimy kolejną polityczną kapitulację — gesty wobec tych, którzy z Polską mają niewiele wspólnego, a polskie problemy ignorują.
Gdzie jest konsekwencja? Gdzie wartości, o których mówił w kampanii? Gdzie honor i słowo dane wyborcom?
Polacy nie głosowali na kolejnego „pragmatyka” bez kręgosłupa, który mówi jedno, a robi drugie. Głosowali na człowieka, który miał być symbolem oporu wobec układów i zdrady narodowej. Dziś mają pełne prawo czuć się zawiedzeni i oszukani.
Polska zasługuje na przywódców, którzy pamiętają, komu mają służyć — narodowi polskiemu, a nie cudzym interesom.















Komentarze są zamknięte