Ponad 86 procent uczniów warszawskich szkół ponadpodstawowych zostało wypisanych z zajęć edukacji zdrowotnej – wynika z danych stołecznego ratusza. W szkołach podstawowych zrezygnowało 57 procent uczniów. To miała być nowoczesna reforma MEN, a okazała się klapą już na starcie.

Edukacja zdrowotna zamiast WDŻ – i masowy sprzeciw rodziców

Nowy przedmiot zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. W teorii miał uczyć o zdrowiu fizycznym, psychicznym i emocjonalnym. W praktyce – jak twierdzą rodzice i część środowisk konserwatywnych – jest to kolejny etap ideologizacji szkoły, w którym pod hasłami „tolerancji” i „zdrowia” promuje się treści oderwane od tradycyjnych wartości.

Warszawiacy nie dali się przekonać. W podstawówkach na zajęcia uczęszcza jedynie 43 procent uczniów, a w szkołach średnich – zaledwie 14 procent. Reszta została wypisana przez rodziców lub samych uczniów pełnoletnich.

Władze Warszawy: „Nie jest źle” – rodzice: „Nie chcemy indoktrynacji”

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska przyznaje, że frekwencja jest niska, ale określa wynik jako „niezły, jak na próbny rok”. Liczy, że zainteresowanie wzrośnie, gdy pojawi się podręcznik.

Tymczasem rodzice mówią wprost – nie chcą, by szkoła zastępowała rodzinę w kwestiach wychowawczych. Wielu wskazuje, że pod przykrywką edukacji zdrowotnej przemyca się elementy ideologii gender i lewicowej wizji relacji społecznych.

Polska młodzież wybiera tradycję zamiast „nowoczesnej” edukacji

Masowe rezygnacje z zajęć pokazują, że Polacy wciąż potrafią postawić granicę wobec prób ideologicznego wpływu na dzieci. „Edukacja zdrowotna” – promowana jako neutralny przedmiot – już w pierwszych tygodniach okazała się porażką rządowego eksperymentu.