• Home
  • Polityka
  • Powrót maseczek i straszenie covidem. Czy czeka nas kolejna „plandemia”?
Polityka

Powrót maseczek i straszenie covidem. Czy czeka nas kolejna „plandemia”?

Email :51

W Stanach Zjednoczonych trwają masowe pozwy przeciwko koncernom farmaceutycznym i instytucjom rządowym za nadużycia w czasie tzw. pandemii COVID-19. Tam sądy przyznają rację obywatelom. Tymczasem w Polsce władze znów zaczynają mówić o „zakażeniach”, „ograniczeniach” i konieczności „noszenia maseczek”. Czyżby nadchodziła powtórka z lockdownu?

Sanepid alarmuje: 30 tysięcy zakażeń tygodniowo

Według danych Sanepidu w Polsce tygodniowo rejestruje się ponad 30 tysięcy przypadków zakażeń koronawirusem. Liczba zachorowań na grypę również rośnie. W efekcie niektóre szpitale wprowadzają ponownie ograniczenia i obowiązek noszenia masek.

Na przykład:

  • Szpital w Ostrołęce wprowadził zasadę, że „u jednego chorego może przebywać tylko jedna zdrowa osoba, obowiązkowo w maseczce”.
  • Klinika Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zastosowała podobne restrykcje.
  • Oddział Chirurgii Naczyniowej w Poznaniu odmawia przyjmowania pacjentów z infekcjami na zabiegi planowe.
  • W szpitalu w Lubartowie ograniczono odwiedziny.

Prof. Zbigniew Krasiński z Poznania przyznał, że chorzy z infekcjami są izolowani i operowani „zgodnie z zaleceniami Sanepidu”.

Powrót masek – mimo dowodów na ich nieskuteczność

Sanepid utrzymuje, że zakażenia dotyczą głównie dzieci i młodych dorosłych (25–35 lat). Tymczasem wiele niezależnych badań z całego świata potwierdziło, że maseczki nie chronią przed rozprzestrzenianiem koronawirusa.
Ich skuteczność okazała się iluzoryczna – co zresztą przyznały później również same instytucje zdrowia publicznego.

W rządowej broszurze z końcówki pandemii zapisano, że testy PCR były niewiarygodne i dawały przypadkowe wyniki, co uniemożliwiało rzetelne rozróżnianie COVID-19 od zwykłej grypy.

Śmiertelność zawyżona, narracja trwa

Na początku pandemii władze straszyły śmiertelnością na poziomie 3 proc. (IFR).
Z czasem okazało się, że rzeczywista śmiertelność wynosi ok. 0,5 proc., czyli nieznacznie więcej niż w przypadku sezonowej grypy.
Mimo to medialna panika i polityczne decyzje doprowadziły do lockdownu, bankructw tysięcy firm, problemów psychicznych dzieci oraz gigantycznych długów publicznych.

W Ameryce rozliczenia, w Polsce powtórka

Podczas gdy w USA obywatele wygrywają procesy przeciwko instytucjom odpowiedzialnym za nadużycia pandemiczne, w Polsce wraca retoryka sprzed 2020 roku.
Zamiast wyciągnąć wnioski z błędów, władze znów zaczynają mówić o maskach, zakażeniach i „ochronie zdrowia publicznego”.
Dla wielu Polaków brzmi to jak przygrywka do kolejnego lockdownu – tym razem w wersji light.

Komentarze są zamknięte

Powiązane artykuły